Przeżyć obóz śmierci !

25 maja 2015 |

Barbara Puc urodzona w KL Auschwitz Birkenau, numer obozowy 79 496, jest dzieckiem urodzonym w czepku.
Rodzice Barbary, Stanisława i Stefan Perończyk  młodzi małżonkowie, trafili do Auschwitz jesienią 1943 roku  jako podejrzani o sabotaż w fabryce lokomotyw.  Stanisława  była wtedy w trzecim miesiącu ciąży, została umieszczona w bloku 11, zwanym blokiem śmierci. Ona i jej mąż, mieli (jeśli dożyją) czekać na proces. Proces się odbył, nie udowodniono im winy, ale wolności nie odzyskali. Pod eskortą szli pieszo z obozu Auschwitz nr 1 do Birkenau. To były ostatnie chwile które spędzili razem. W Birkenau zostali rozdzieleni.

Mama opowiadała mi, że szli, trzymając się za ręce, a tata pocieszał ją, że to wszystko dobrze się skończy. Prosił, żeby nie płakała i nie traciła wiary. Kierował jej uwagę na zbliżający się termin rozwiązania. Gdyby urodziła się dziewczynka, chciałby, aby miała na imię Basia – opowiada Pani Barbara Puc z domu Perończyk, która jest jedną z trzydzieściorga dzieci, które przeżyły. Trzydzieściorga z trzech tysiecy urodzonych w obozie! Przeżyły dzięki niesamowitemu szczęściu, opieki Boga i wielkiemu poświęceniu położnej Pani Stanisławy Leszczyńskiej.

Foto Copyright by Barbara Kalczyńska & Marzena Cybis

Stanisława i Stefan Perończyk, młodzi małżonkowie trafili do Auschwitz, jesienią 1943 roku,

Stanisława Leszczyńska, położna, została aresztowana 17 kwietnia 1943 roku wraz z córką Sylwią i przewieziona do obozu Auschwitz – Birkenau, otrzymała nr 41335. Jej mąż zginął w powstaniu warszawskim, dwaj synowie przebywali w obozach Mauthausen Gusen, a trzeci był poszukiwany przez gestapo.

Położna pracowała z modlitwą na ustach, zawsze przed odebraniem porodu, klękała i modliła się… może dlatego nie miała żadnego przypadku zakażenia i wszystkie groźne sytuacje kończyły się zawsze szczęśliwie?
Noworodki w większości były skazane na umieranie powolną śmiercią głodową, bo wychudzone matki nie miały mleka.

Ta silna, religijna kobieta, która wbrew wszystkiemu, walczyła o życie kobiet i dzieci, w swoim heroizmie okazała się być skromną, wrażliwą kobietą, która mimo powagi tego  co robiła, była pogodna, jej uśmiech i ciepłe słowa dodawały otuchy i siły do walki o przeżycie.

Warunki, panujące w obozie dalekie były od sterylności. Brakowało wody, brud, wszy, szczury, i sąsiedztwo ciężko chorych na czerwonkę, dur brzuszny i tyfus…  dzieci nie otrzymywały żadnych przydziałów żywnościowych ani nawet kropli mleka. Umierały powolną śmiercią głodową. Towarzyszyła im wielka miłość i bezsilność matek.

Foto Copyright by Barbara Kalczyńska & Marzena Cybis

Pani Barbara Puc z mamą

W obozie istniał rozkaz, aby noworodki wrzucać do kubłów z fekaliami lub bezpośrednio do pieca. Należało je likwidować szybko i sprawnie.  Położna Stanisława Leszczyńska, powiedziała esesmanowi Mengele z wielką odwagą : „Nie, nigdy nie wolno zabijać dzieci”!
–  „Nigdy nie wykonam rozkazu uśmiercania dzieci; dla maleńkich niewiniątek nie będę Herodem”.

W Oświęcimiu śmierć codziennie zaglądała w oczy zarówno starszym, jak i tym, co dopiero zobaczyli ten świat. Mimo to matki śpiewały swoim maleństwom kołysanki. Z baraku nie można było wychodzić, nawet by wyprać pieluszki.
W raporcie czytamy;  “Wyprane pieluszki położnice suszyły na własnych plecach lub udach, rozwieszanie ich bowiem w widocznych miejscach było zabronione i mogło być karane śmiercią”.
Do maja 1943 roku wszystkie urodzone dzieci były topione przez dwie Niemki kapo, wyrzucane na pożarcie szczurom, jedna z nich do obozu trafiła za dzieciobójstwo.

Stanisława Leszczyńska – „kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat” foto: archiv-net

Stanisława Leszczyńska – „kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”
foto: archiv-net

Stanisława Leszczyńska, potrafiła zupełnie bezinteresownie pomagać ludziom, potrafiła sprzeciwić się innym, narażając własne życie.
W dzisiejszych czasach, brakuje takich jak ona. W Oświęcimu nazwano jedną z ulic jej imieniem, w ten skromny sposób uczczono pamięć o człowieku z wielkim sercem, o położnej która nigdy nie zatraciła swojego człowieczeństwa.

Mama Pani Barbary, przeżyła ten straszny czas, zmarła w wieku 91 lat, tata Stefan, został zamordowany w obozie koncentracyjnym w Mauthausen, w Austrii. Nigdy nie zobaczył swojej ukochanej i z tęsknotą wyczekiwanej córeczki.

Film & montaż; Marzena Cybis
Foto Copyright by Barbara Kalczyńska & Marzena Cybis

 

Tagi: , , , , ,

Kategoria: Fotoreportaże