Zapachy z dzieciństwa – podróż w czasie z zapachami.
Czas przedświąteczny i same święta, zwłaszcza Bożego Narodzenia wywołują wspomnienia zapachów, a zapachy tworzą obrazy z dzieciństwa. Jeden zapach a wracają miliony wspomnień.
Wielu wspomina zapachy związane z latem: woń sosnowego lasu, rozgrzany piasek, zapach jeziora, świeżo skoszona trawa.
Wspomnienia szczęśliwych chwil dzieciństwa często wiążą się z zapachami. Naukowcy tłumaczą, że pamięć zapachów jest najtrwalszą formą naszej pamięci, a to, co zapamiętujemy przez zmysł węchu, trafia do najstarszej części naszego mózgu.
Pamiętacie jeszcze, jak pięknie pachną temperowane kredki i ołówki? Nostalgie wywołuje zapach piórników i gumek, zeszytow, książek, druku w gazetach takich jak „Świat młodych” „Płomyczek”.
Gotowana w płatkach mydlanych i krochmalona pościel, do dzisiaj kojarzy mi się z ciepłem, czystością, harmonią w rodzinie.
Lawenda przenikała ubrania babci w szafie, to wyjątkowy zapach, specyficzny zapach domów rodzinnych, takie niepowtarzalne i nie do odtworzenia. Kasza manna, sok malinowy, kawa zbożowa, krem Nivea, jabłka, pomidory z ogródka… zapachy naszych wspomnień.
Święta przypomina mi również zapach pasty do podłogi którą używało się „od wielkiego dzwonu” i dla mnie ta pasta, to też zapach Świąt.
Moje dzieciństwo miało mnóstwo zapachów i smaków.
Mieliśmy w domu piec kaflowy w pokoju i kiedy mama w nim rozpalała, niosła na szufelce rozżarzone węgle, tzw. żar z jednego pieca do drugiego, ten zapach czerwonego, rozgrzanego węgla to właśnie wspomnienie dzieciństwa
Witamina B kojarzy mi się ze szpitalem, widzę jak robię watowe kuleczki i wsadzam do słoika, dla „cioci” pielęgniarki. Potem tymi wacikami przemywała i dezynfekowała skórę gdy miała zrobić zastrzyk. Jak robiło się takie kulki? Bardzo prosto, palce kciuka i wskazującego dotykały się, robiło się kółeczko, na to kółeczko nakładało troszkę waty, palcem wskazującym drugiej ręki wpychało watę w kółeczko, i wychodziła dołem kulka, jeszcze czubek zrobić i już… gotowe. Świetna zabawa dla dzieci nudzących się w szpitalu, i duma z wykonanej pracy, pochwala „cioci” pielęgniarki, uśmiech i puszczone oczko przez pana doktora… tak mijały dni w szpitalu, bez telewizji, bez komputera. Każdy był dumny ze swoich kuleczek, stały w słoiku na szafce, czekały…. i ja nie mogłam się doczekać kiedy przyjdzie „ciocia” i powie; – Jakie ładne kuleczki masz Basiu, po co ci one? a ja zawsze odpowiadałam; – to kuleczki czyścioszki, myją skórę przed zastrzykiem żeby zmyć bakterie – acha? A możesz pokazać jak to się robi Basiu ? – tak ciociu! – i ochoczo wyjmowałam wacik, pielęgniarka nasączała go lekko spirytusem (chyba) i przecierała skórę…. nawet nie zauważyłam kiedy był zrobiony zastrzyk.
Zapach pomarańczy w kartonowym pudełku to bardzo miły zapach, przypomina mi rodziców, szkołę, ferie. Kiedyś za czasów komuny wyjeżdżałam dwa razy w roku, w zimie na zimowisko, w lecie na kolonie letnie, i jedne, i drugie wspominam bardzo dobrze. Lubiłam wyjeżdżać, moi bracia nie. Ferie zimowe były krótkie, trwały dwa tygodnie, wyjeżdżałam zawsze niedaleko od mojej miejscowości, lecz dla dziecka każda taka wyprawa była wielkim wydarzeniem. Dzieci tęskniły za rodzicami, pisały codziennie listy, ech, ten zapach znaczków i papieru! Z jakim utęsknieniem czekałam zawsze na list i paczkę, a w paczce zawsze były pomarańcze, jabłka i jakaś czekoladka. Rozpakowywałam, wąchałam, wąchałam i zamykałam, i tak codziennie. Nawet zjeść zapominałam, rozkoszowałam się zapachem który do dziś przypomina mi rodziców, tekturowa paczka a w niej pomarańcze.
Tutaj na obczyźnie, po wielu latach, gdy już inne zapachy wyparly wspomnienia dzieciństwa, gdy przestało mnie interesować wszystko co „już było” i skoncentrowałam się na „tu i teraz”, dostałam piękny, niesamowity prezent od mojego wieloletniego przyjaciela. Dostałam świeczkę o zapachu choinki! Wiem, powiecie że takich świeczek jest pełno w każdym sklepie z kosmetykami i zgodzę się z wami, tylko że, świeczki z półek zwykłych sklepów są też zwykłe i sztuczne, pachną tylko chwilę, potem już nic nie czujemy, świeczki wypalają się bardzo szybko, znikają…. i znika wspomnienie o nich. Natomiast „moja” świeczka pali się prawie miesiąc, i cały czas wydziela zapach PRAWDZIWEJ CHOINKI. Powróciło wspomnienie świąt gdy jeszcze wszyscy byliśmy razem, kiedy zasypiało się z wypiekami na twarzy, niecierpliwie czekając na prezent od Mikołaja, który zawsze cos wkładał pod poduszkę, dziwne… ale nigdy z moimi braćmi nie złapaliśmy Mikołaja na gorącym uczynku, co prawda, biedny był dziadek Mikołaj i zostawiał skarpetki, szaliki, buty, potem książeczki kolorowe, zabawek miał nasz Mikołaj „jak kot napłakał” czyli mało. Ale i tak radość była wielka.
Moja „cudowna świeczka” przyniosła wspomnienia piękne, zapomniane, wzruszające, ciepłe, i chociaż moje dzieciństwo nie było aż tak kolorowe, nauczyłam się jednak pamiętać te dobre chwile w moim życiu. Życie jest krótkie, wypełniajmy je więc dobrymi wspomnieniami, starajmy się szybko zapominać złe, destruktywne wydarzenia, mimo że jest przykro na samą myśl o ludziach nam nie przychylnym , ale pomyślcie od razu że; to, te osoby są nieszczęśliwe ze złością w sobie która ich zjada od środka, to one mają problem, i to NIE jest wasz problem. Nie możemy przeżyć życia za kogoś, więc zajmijmy się własnym, oby przynosiło nam radość i spełnienie, czego życzę wam wszystkim, w tym nowym nadchodzącym roku.
Barbara Kalczyńska
Kategoria: Aktualności