„Kolejny lepszy od poprzedniego”.

21 października 2012 |

Kolejny raz znalazłam się w sytuacji, gdy muszę napisać coś o osobie,  z którą łączy mnie miejsce pracy. Staż Piotrka Kosiby i mój tutaj jest podobny,  pamiętam nawet jego pierwszy dzień….
Mimo upływu czasu, Piti od tamtej pory niewiele się zmienił, zawsze był osobą cichą i skromną. Jest otwarty na wszystkie formy artystycznego wyrazu i nie boi się eksperymentów. Wciąż poszukuje styl w którym będzie się czuł najlepiej, stylu który przyniesie mu satysfakcję.

Krysia; Wcześniej przez kilka lat, udzielałeś się w agencji reklamowej, kiedy przyszła zajawka na tatuowanie? Co zmieniło się, gdy trafiłeś do studia?

Piti;  Pracowałem w agencji reklamowej na stanowisku grafika, w mojej rodzinnej miejscowości  Myślenicach. Było tak, że oprócz wykonywania samej grafiki , jeździłem również montować reklamy które stworzyłem.  Gdy przebywało się na wysokości w temperaturze minus 15 stopni Celsjusza, nie było już tak kolorowo. W międzyczasie sporo rysowałem i malowałem, aż pewnego dnia stwierdziłem,  że skoro coś wychodzi mi na papierze, to może udać się także na ludzkim ciele. Zakupiłem odpowiedni sprzęt, i zacząłem ćwiczyć na syntetycznej skórze, a potem na własnym udzie. Kolejnym etapem było tatuowanie co odważniejszych kolegów. Ponad 2 lata temu trafiłem do krakowskiego studia  „Kult Tattoo Fest”. Pobyt w tym miejscu zmienił bardzo wiele…otworzył oczy., dał możliwość obcowania z tatuażem na co dzień., przyśpieszył rozwój,umiejętności., ułatwił wypłynięcie na szerokie wody i zaistnienie w tym świecie. Poza tym nauczyłem się pracować w zespole, bo studio to nie tylko tatuatorzy, ale także osoby odpowiedzialne za zapisy i inne rzeczy, dzięki którym  dobrze prosperuje.

Krysia; Na początku wykonywałeś sporo portretów (co widać też po rysunkach) byłeś ukierunkowany na realizm, a teraz twoje prace są bardziej malarskie, twój styl się zmienia…Do czego dążysz?  Pamiętamy też twoją fascynację bioorganiką, co się z nią stało?

Piti; Sporo portretów to mało powiedziane 😉 był taki okres, że rysowałem je pastelami na okrągło. Ostatnio postanowiłem je policzyć, i z kilku miesięcy zachowało się około 300. Tworzyłem z myślą, aby kolejny był lepszy od poprzedniego. Patrząc na pierwszy i któryś następny zauważałem spory postęp. Dzięki temu wyrobiłem sobie rękę w rysunku. Uważam, bez dwóch zdań, że w zawodzie tatuatora, jest to najważniejsza  umiejętność. Od jakiegoś czasu, jednak więcej maluję, i  właśnie przez to mój styl w tatuażach zaczął się przekształcać. Cały czas staram się go doskonalić. W tym miejscu muszę chyba powiedzieć, że kocham pracę w kolorze. Co do tematu bioorganiki… Od momentu gdy odkryłem twórczość  Guy`a  Aitchisona`a , bardzo mnie fascynowała, więc pewnie stąd u mnie ta zajawka.  Ostatecznie jednak  nie za bardzo się w tym widziałem i nie chciałem się jednoznacznie ukierunkowywać. Pragnę podejmować każdy temat, ale przedstawiać go w swoim klimacie.

Krysia; Wiemy że lubisz nowinki techniczne. Jakiś czas temu zacząłeś pracować  maszyną rotacyjną. Jakie widzisz plusy, a jakie minusy tego sprzętu? Czy czujesz stałą potrzebę testowania nowości pojawiających się na rynku?

Piti; Uważam, że każdy tatuator powinien interesować się sprzętem i wiedzieć z czym ma do czynienia. W każdej branży dąży się do polepszania i unowocześniania już dostępnych urządzeń. Tak samo jest u nas. Technika z roku na rok poprawia się, lepsze tatuaże są poniekąd zasługą lepszego sprzętu i tak to się kręci. Obecnie używam maszyny rotacyjnej „Swashdriwe G7”  i  tych skonstruowanych przez Setha Ciferiego. Jestem z tego zestawienia bardzo zadowolony. Maszyna rotacyjna jest bardzo cicha i leciutka, a zarazem bardzo mocna i sprawdza się przy kolorowych tatuażach. Nie czuję potrzeby testowania nowych sprzętów , póki jestem usatysfakcjonowany. Ostatnio jednak w moje ręce dostała się „Stigma Fly” i aktualnie jest to dla mnie najlepsza maszyna na jakiej pracowałem.

Krysia; Dlaczego i czym różni się od innych?

Piti; Jest lżejsza i cicha, więc po całym dniu pracy nie huczy w głowie i nie boli mnie ręka. Poza tym, łatwiej uzyskać efekt miękkich cieni i łagodne przejścia między kolorami. Całkowicie przerzuciłem się na maszyny rotacyjne . Jako ciekawostkę dodam,  że klienci lepiej znoszą ból, gdy nie słyszą niepokojącego dźwięku, więc komfort jest obustronny.  Zauważyłem także, że tatuaże nimi wykonane, goją się znacznie szybciej.

 Krysia; Poza maszyną masz też inna, nową zabawkę. W jaki sposób pomaga ci w pracy i jakie daje możliwości? Czy w związku z tym, tradycyjne  rysowanie schodzi na dalszy plan?

 Piti; He he, nowa zabawka jest fantastyczna, tylko w tym momencie bardziej służy do tworzenia muzyki i grania, a mowa tu o iPadzie. Tworzę projekty w programie „SkatchBook” (działa podobnie jak tablet) ale na pewno nie zrezygnuję z tradycyjnego malowania na płótnie czy rysowania na papierze. Technika się rozwija i człowiek cały czas odkrywa coś nowego, ale tradycyjne metody zawsze pozostają.

 Krysia; Życióweczka…(przyp.red najlepsza dotąd wykonana praca, Edek robi czasem 2 dziennie;))

 Piti; Jeszcze takiej nie zrobiłem. Może znalezienie swojego oryginalnego i niepowtarzalnego stylu będzie właśnie moją „życióweczką” . Czas pokaże.


Krysia; Przygoda życia?

Piti; Pierwsze co przychodzi mi do głowy, to podróż z kolegą Bamem, przez pół Szwecji, pociągiem w przedziale dla ludzi lubiących ciszę. Nie wiedzieliśmy, że coś takiego istnieje i nie dostosowaliśmy poziomu decybeli  do warunków i kultury  przedziału . Po 7 godzinach upomniał nas pracownik kolei. Zwykły pasażer nie powiedział nic. Może pomyślał że wytatuowani to kryminaliści…. Jak dziś o tym myślę, to wiem że zrobiliśmy straszną oborę.

Krysia; Sezon Snowboardowy niebawem się rozpocznie.  Znajdujesz czas na jeżdżenie na desce? A może to już historia?

Piti; Snowboard nigdy nie będzie dla mnie historią, lecz niestety w minionym sezonie, faktycznie nie było czasu na takie przyjemności, a już w ogóle nie ma mowy o braniu udziału w zawodach. Dawniej bardzo tym żyłem. Potrafiłem wstać o 5 rano, wsiąść do autobusu jadącego do Zakopanego, dostać się na Kasprowy Wierch i zjechać żlebem o wschodzie słońca. Teraz takie wypady zostały odstawione na drugi, a może nawet na trzeci plan. Snowboard zawsze będzie czymś ważnym , w końcu towarzyszy mi od 15 lat. Może już nigdy nie będę jeździł z taką intensywnością, ale na pewno nie pójdzie w odstawkę.

Krysia;  Przenieśmy się z Tatr bardziej na południowy – zachód… Co łączy cię z Wiedniem?

Piti; Mieszka tam moja mama, która jest malarką i w przeszłości usilnie namawiała mnie do tworzenia obrazów. Dzięki niej poznałem wielu artystów tam działających, którzy niejednokrotnie zapraszali mnie do organizowania wspólnych wystaw. Żyjący tam ludzie są dużo bardziej otwarci na sztukę niż Polacy. Na przeciętne wernisaże, przychodzi tam dziesiątki osób, a u nas zaledwie garstka. Razem z mamą, wzajemnie motywujemy się w malarstwie i zdrowo ze sobą rywalizujemy, nakręcając się do działania.  Lubię czuć magię Wiednia, jego niezwykły klimat, który zawdzięcza między innymi architekturze.

Krysia; Nie myślałeś o tym, aby przenieść się tam na stałe?

Piti; Każdy szuka swojego miejsca na ziemi, więc nie wykluczone że osiądę tam na dłuższy czas. Może nie spędzę w Wiedniu reszty życia, ale z pewnością chciałbym w nim pomieszkać. Nie wiem kiedy to nastąpi, bo jest uzależnione od tego, jak potoczy się moje życie w Polsce. Wydaje mi się, że są tam ludzie, którym przypadłby do gustu proponowany przeze mnie styl. Z tego co się orientuję, nie ma tam zbyt wielu artystów tworzących realistyczne prace.

Krysia; A poza planami związanymi ze zmianą miejsca zamieszkania, jak widzisz siebie za 5 lat?

Piti; Pytanie jest trudne, więc odpowiedź nie będzie prosta…Myślę że jeśli zdrowie pozwoli i w 2012 nie będzie końca świata, to nadal będę działał w różnych artystycznych dziedzinach. Mam w planach stworzyć  własne malarskie atelier aby tworzyć w spokoju i zapraszać do siebie innych artystów. Oczywiscie nie zamierzam przestać tatuować, chcę się rozwijać, odwiedzać polskie i zagraniczne festiwale tatuażu . Zobaczymy co z tego uda się zrealizować.

Źródło: TattooFest Magazine and Convention

 

Kategoria: Bez granic, Kalejdoskop artystów /, Sylwetki i Wywiady /, Z kraju i ze świata